Co się zdarzyło w Gibea cz. III Księga Sędziów, 19

Trzeba czytać znaki i je porównywać z Biblią, by nie dać się zdezorientować szaleństwu wydarzeń. Oto niedawno, w maju 2019 roku, w Republice Środkowej Afryki, w diecezji Bangassou , odcięto głowę siostrze Ines Nieves Sancho. Miała lat 77. Co za symboliczna liczba lat. Poćwiartowano jej zwłoki. Możliwe, że siostra Ines stała się ofiarą satanistów, albo poszukiwaczy diamentów, którzy szukają drogocennych kamieni w błotnym szlamie, a może też handlarzy narządami ludzkimi. Ale takie bezeceństwa i mordy nie pozwalają przejść obok nich obojętnie, jakby były prognozą pogody. Są o wiele poważniejszymi sygnałami. Również żołnierze SAS, stoczywszy zwycięską bitwę z dżihadystami w ruinach Baghuz w Syrii, z przerażeniem odkryli ponad 50 odciętych głów od ciał kobiet, niewolnic seksualnych. Nietrudno się domyśleć, że nie były to muzułmanki. Terroryści zapewne uciekną, a jeśli zamieszkają w jakimś wieżowcu w Rzymie, to o nieprzerwane dostawy elektryczności i śpiwory dla nich postara się zapewne pewien kardynał. Jest globalny atak na kapłanów, osoby konsekrowane, katolików. Oskarżenia i gwałt, morderstwa i rozbicia, ćwiartowanie, rozrywanie, jakaś erupcja morderczego błota. Takie właśnie 3 znaki znajdujemy w epilogu Księgi Sędziów. Molestowania, chęci gwałcenia (nawet lewity). Oto tak teraz często dowiadujemy się o napastowaniu seksualnym kleryków, kapłanów oraz osób konsekrowanych. Wyszło to na jaw, nie tylko przy okazji skandalu związanego z eks-kardynałem McCarrick ale innymi. Raz po raz o tym słyszymy, jakby dochodziły do nas pomruki mającego gdzieś wybuchnąć wulkanu. Poza tym jest też zauważalny znak pochwały cudzołóstwa. Cudzołóstwa, które uważa się już za oznakę nawet działania łaski Ducha Świętego. Skoro pozwala się ludziom w cudzołóstwie przyjmować komunię świętą, to jest to jak rzucenie pereł w błoto. Próby aprobowania cudzołóstwa miały fatalny efekt w historii, o czym świadczą choćby heroiczny opór wobec władzy cesarskiej świętego Teodora Studyty, oraz wobec postanowień synodu cudzołóstwa z roku 806, na którym skorumpowana hierarchia zgodziła się na ustępstwa właśnie tego typu. Niemoralne ustępstwa. I wreszcie trzeci znak, który widać w Księdze Sędziów, w tych ostatnich rozdziałach to poćwiartowane ciało oblubienicy, a więc i poćwiartowane ciało Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, którą się zamierza poćwiartować w imię jakiegoś synodalnego modelu. Jeśli ktoś subtelnie się zaczyna zastanawiać, czy czasem dziś nie ma schizmy, to trzeba mu powiedzieć, że już za późno na wywiady i zawiłe refleksje w telewizji. Jest spóźniony. Jeśli ktoś myśli, że było, jest i będzie dobrze, spokojnie, że jeden papież przychodzi, drugi odchodzi, a my będziemy żyć spokojnie, to jest w błędzie, bo te 3 znaki pojawiły się na końcu Księgi Sędziów i następnego 22 rozdziału w tej Księdze już nie ma. Podobnie jak nie ma 23 rozdziału Apokalipsy, ani 22 rozdziału Ewangelii Jana. Biblia ma swój koniec. I czasy tej cywilizacji także. Do 18 rozdziału Księgi Sędziów jest mowa o sędziach, o bohaterach, którzy wybawiali nieustannie naród wybrany, ale od 19 do 21 rozdziału nie ma już bohaterów, nie ma tam żadnego autorytetu, nie ma nikogo, kto by dawał światło, są tylko 3 znaki: cudzołóstwo, homoseksualizm i rzeź. To właśnie jest instrukcja by zrozumieć co czeka w najbliższych latach naszą mroczną populację. Ludzie chodzą po ulicach, wracają z miejsc pracy, kupują w galeriach ciuchy reklamowane przez Drag Queen, chodzą do kina myśląc, że samych siebie nie oglądają w postaciach aktorów, odwiedzają bluźniercze wystawy, na których nudzą już nudystki, umawiają się na charytatywne imprezy podczas których demonstrują modne szaty zakupione za zagrabione ubogim pieniądze, wsiadają rano do swoich samochodów, by zdążyć do korporacji, chociaż wiedzą, że korki uliczne ich unieruchomią i na pewno się spóźnią. A nieliczni nawet zaglądają do kościołów, w większości daremnie oczekując Bożego Słowa. Jednak 99 % ludzi myśli w ten sposób: Bóg jest nad wszystkim, albo Go i nie ma, a jeśli jest to nie uczyni ani źle, ani dobrze, żyjmy dalej jest pokój i bezpieczeństwo. Jak można usłyszeć to w filmach Roya Anderssona „Jutro też jest dzień”. Przypomnę słowa Sofoniasza: „Narzekajcie, mieszkańcy Moździerza, bo wytępiony będzie cały lud Kanaanu; wygładzeni zostaną wszyscy, którzy odważają srebro. <Wówczas tak będzie>: z pochodniami przeszukam Jeruzalem, i ześlę karę na mężów zastygłych na swych drożdżach , którzy mówią w swych sercach: «Nie uczyni Pan dobrze i źle nie uczyni».” Sofoniasz; 1 rozdział 11-12. Nie uczyni Pan źle, ani dobrze. Ani nie będzie się gniewał, ani nie będzie pochwalał, a my odważamy srebro. Disperierunt omnes in voluti argento. Argento. Wygładzeni będą wszyscy, którzy jak Judasz, mają pociąg do argentum. Przywołam jeszcze raz cytat z wypowiedzi kardynała Caffarry: „Tylko ślepiec, może zaprzeczyć, że w dzisiejszym Kościele panuje wielkie zamieszanie.” Jak wielkie? Jeżeli ktoś za dużo będzie chciał wiedzieć może skończyć jak kardynał Pell. Kardynał Pell, na polecenie papieża, zajmował się jakiś czas temu tym, co można by nazwać, kontynuacją pracy rozpoczętej przez papieża Benedykta XVI w sferze finansów Watykanu. Istnieją prawdziwie winni i niewinnie oskarżeni. W takim zamieszaniu jakie jest dziś, łatwo oskarżyć kogokolwiek niewygodnego, by go usunąć, chyba że sam wcześniej zniknie. Ettore Gotti Tedeschi także w tym obszarze zajmował się swego czasu finansami Watykanu i obawiając się o życie wolał zniknąć z przestrzeni finansów, zanim go o cokolwiek oskarżą. Jednakże z tego co wychodzi na światło dzienne, gorliwa solidność kardynała Pella komuś bardzo przeszkadzała. Więc mimo oczywistych absurdów jakich mu zarzucono w sądzie, skończył jak skończył, a właściwie skończą z nim. Bo różne rzeczy zdarzają się ludziom w więzieniu. A ktoś zrodzony z argentum, ze srebra, pozostaje równie szczerym jak pakfong. Nie chodzi już oto, by wierzyć, że większość się obudzi z letargu. Chodzi o to, by kogokolwiek jeszcze przestrzec, zanim przyjdzie ostatni rozdział, nie Księgi Sędziów, ale Dni Sądu. Ciało jest rozcinane, ćwiartowane, rżnięte, a nas zalewają kipiące lahary wulkanu, wydobywające ogień wprost z otchłani. Błoto i ogień. Niech się pocieszają ludzie mówiący: aa Bóg nie uczyni ani źle, ani dobrze, jest pokój i bezpieczeństwo, jutro też jest dzień. Tym gorzej, jeśli Bóg nic nie uczyni. Bo wtedy nasza własna gnuśność spowoduje ogień gorszy, niż w Notre Dame. Tak pocieszajcie się i mówcie: jest piękna pogoda, jest dobrze, wczoraj dostałam wypłatę, jutro wyjeżdżam do Ziemi Świętej, co prawda nie ma tam już Jezusa, ale zawsze można pooglądać i poopalać się nad Morzem Martwym. Hm. A później jeszcze w te wakacje polecimy z ekipą na Srilankę, albo do Kolumbii. Do Kolumbii.. W 1985 roku, geolodzy przeprowadzili obserwację kolumbijskiego wulkanu Nevado del Ruiz. Okazało się, że ten pokryty lodem 5-tysięcznik jest aktywny sejsmicznie i jest realne ryzyko eksplozji. Nikt jednak nie przejął się ich słowami. Jutro też jest dzień. Wulkan nie wybuchnie i nie uczyni ani źle, ani dobrze, a jeśli nawet dymi nie będzie ani źle, ani dobrze. Raport z badań wrzucono do archiwów na zakurzoną półkę. Lecz oto 13 listopada 1985 roku potężny Nevado del Ruiz wybuchł jak skandal, krater się odsłonił i wyrzucił, jak z procy, mnóstwo lawy, kamieni, ognia. Po prawie 2 godzinach zaczął opadać popiół, na nieduże miasto Armero, oddalone jakieś 50 km od krateru. Ludzie się zaczęli niepokoić. Ale zarówno burmistrz, jak i miejscowe władze duchowe, proboszcz, zapragnęli uspokoić zaniepokojonych ludzi i radzili spokojnie położyć się spać. Jutro też jest dzień. Nie będzie źle, ani dobrze. Wszyscy więc posłuszni udali się do łóżek. Jednak kipiący wulkan stopił lodowiec i w doliny potoczyły się lawiny błotne wraz z kamieniami, tzw. lahary, z prędkością prawie 60 km/h. Błotne potoki zniszczyły miasteczko w prawie 85% i zabiły 28 tys. osób, miażdżąc, dusząc, topiąc. Błoto wdzierało się w ciała ofiar tak szybko, że niewielu zdążyło uratować swoje życie. Wśród ofiar była również opisywana w wielu mediach 13 letnia Omayra Sanchez, której umieranie nie było szybkie. Była tego wieczoru z ojcem, bratem i ciotką, gdy lahary dosięgły jej dom. Wszyscy oprócz niej utonęli, a ją błoto wypchnęło w górę, gdzieś pod dach domu. Nogi Omayry niestety utknęły pomiędzy jakimiś szczelinami i dodatkowo na nich zacisnęły się dłonie martwiej ciotki. Ratownicy próbowali ja uwolnić, ale nie mogli sobie poradzić. Rozważali nawet amputację kończyn, ale musieliby uczynić to bez znieczulenia. Czy odciąć nogi by ratować życie? To straszna decyzja, ćwiartowanie człowieka. Dziewczynka przyjmowała przez jakiś czas pokarmy, czasem nawet śpiewała. Nawet udzieliła wywiadu. Ale potem zaczęła mieć halucynacje. Po wielu godzinach umierająca Omayra zdążyła jeszcze wypowiedzieć wzruszające pożegnanie do matki: „Mamo wierzę, że mnie słyszysz. Módl się, żebym mogła chodzić, żebym została uratowana, kocham cię bardzo, tatę i brata również. Żegnaj.” Gdy Omayra umierała, pewien fotografik zrobił jej zdjęcie, dzięki czemu jego nazwisko stało się głośne. Straszne prawda? Na tragedii dziecka zrobić karierę.. Zrobić karierę dzięki tak przejmującej fotografii. Zdjęcie zostało wynagrodzone, ale i byli tacy, którzy nazwali go sępem. Nightcrawler. Zmarła z powodu hipotermii, gangreny. Bardzo tragiczne. Nie można mówić o tym głośno dla korzyści. Zdjęcia, zdjęcia, filmy, wywiady, wystawy, gale, zloty, zjazdy, synody, sympozja, reformy, rewolucje.. Jeszcze raz: zdjęcia kościoła zalewanego brudnym błotem zgnilizny, niemoralności. Po audiencji generalnej w środę popielcową tego roku, 2019, papież Franciszek z kipiącym radością uśmiechem ustawił się do zdjęcia z grupą homoseksualistów z angielskiej grupy LGBT Catholics Westminster. Jak w Gibea.. Tuż przed progiem drzwi do Bazyliki Świętego Piotra, symbolicznie, na zewnątrz. Lider grupy Martin Pendergast nazwał to spotkanie kolejnym dowodem progejowskiego nastawienia Franciszka. Lahary zepsucia dotarły do Bazyliki Świętego Piotra, a fotografowie uwiecznili ten karawaniarski dokument licząc, być może, na nagrody. Na zdjęciu może brakowało biskupa argentyńskiego Gustavo Zanchetta, osobistego przyjaciela Franciszka, a który został oskarżony o molestowanie kleryków, ale przecież skoro dziś już większość populacji jest happy gender, to nikt tego już nie nazwie skandalem, wybuchem skandalicznym. Westminsterski kardynał Vincent Nichols jest przyjazny grupie LGBT Catholics Westminster, mimo że jej członkowie promują stosunki homoseksualne, gejowskie pseudomałżeństwa i wijące się, jak błotne lahary, marsze. My patrzymy, dyskutujemy, robimy zdjęcia, dokumentujemy, opiniujemy, ogłaszamy ekspiacje, dyskusje, debaty, burmistrzowie i proboszczowie uspokajają.. Kościół nigdy nie miał się tak dobrze, jak to powiedział in illo tempore Franciszek.. Idźmy spokojnie spać. Bóg nie uczyni ani źle, ani dobrze. Innym razem Franciszek wszedł do pewnej świątyni trzymając za rękę włoskiego księdza Luigi Ciotti, pewnego bojownika o prawa dla homoseksualistów. W obecności dziennikarzy pocałował rękę innego zagorzałego zwolennika homoseksualizmu – księdza Michele de Paolis, podczas świętowania jubileuszu w Domu Świętej Marty. Jak on lubi całować, zwłaszcza kochających poprawnie politycznie.. Tylko jeden, jedyny apostoł ośmielił się ucałować Jezusa w ogrodzie oliwnym.. Dlaczego jest tak promowany ten homoseksualizm? Dlaczego już ludzie nawet boją się być heteroseksualnymi? Dlatego, że z tego nie ma dzieci. A wg ludzi rządzących tym światem, ludzi jest stanowczo za dużo. Gdyby było 1 mld, no może 2 mld, to łatwiej by się nimi rządziło. I byliby świetnymi robolami na rzecz dobrobytu elit. Namawia się więc i wmawia i zmusza prozelityzmem ukrytym i jawnym do zmiany płci, do zmiany orientacji, do aborcji, do antykoncepcji, by zrównoważyć rozwój na świecie. A więc zalewa nas krew abortowanych i zalewa nas promocja perwersji i zalewa nas lawa manipulacji medialnych, zalewa nas lahar zdrady wierności Tradycji i Pisma, zaprzedaniu się światu za jakieś srebrniki.. Wreszcie ten wulkan ekskrementów wybuchł.. Dr Paul Ehrlich, proaborcyjny propagator ideologii kontroli populacji, został zaproszony przez Watykan. A zapytany o opinię na temat Franciszka odrzekł: „Jestem zachwycony kierunkiem, w którym papież Franciszek prowadzi Kościół”. Hm. Opinia mordercy o Franciszku zdumiewa. Paul Ehrlich to autor sui generis Mein Kampf współczesnej, zatytułowanej tym razem: „Bomba populacyjna”. Jego towarzysz walki o zmiany na ziemi Jeffrey Sachs, to człowiek, który za wszelką cenę, a przed wszystkim za cenę aborcji, antykoncepcji, dąży do zmniejszenia populacji ludzkiej. Zapewne obydwaj śnią noc w noc o wybuchach superwulkanów, które zminimalizowałyby ludzką populację bez większych nakładów finansowych. Zadziwiających przyjaciół ma Franciszek. Więc na konferencji papieskiej zatytułowanej „Godność ludzkości” Watykan konsultował się też z Sekretarzem Generalnym ONZ-tu i właśnie z Jeffreyem Sachsem po to, aby ci zasugerowali środki zrównoważonego rozwoju, o którym wszyscy wiemy, że są nimi: aborcja, antykoncepcja, sterylizacja, które to środki mają niby rozwiązywać rzekomy problem zmiany klimatu. Jest tajemnicą poliszynela, że jednym ze środków zmniejszenia populacji jest narzucanie homoseksualnego stylu życia, albo transseksualnego. Dlatego jest teraz trendy nosić choćby torbę tęczową, albo być brodatą kobietą. Bo z tego nie ma dzieci. Co najwyżej nowe mutacje chorób wenerycznych i wzrost sprzedaży pampersów. A w dark rooms cuchnie jak w latrynach. Synowie beliala są honorowani i wyróżnieni przez Wikariusza Chrystusa. Nie uczyni Bóg źle, ani dobrze. I oto właśnie chodzi. By ludzie dali się oszukać, a Kościół stał się agendą depopulacji. Jest to biznes piekielny. Gorszy niż ten, który ubili Rosjanie ze Stanami Zjednoczonymi, w październiku 1867 r., kiedy sprzedali Alaskę za ponad 7 mln dolarów w złocie. To doprawdy symboliczna kwota wziąwszy pod uwagę, że już kilka lat później na Alasce rozpoczęto masowe wydobycie złota w setkach ton. Kto stoi za tym wszystkim? Oczywiście nie kto inny tylko ten który sprzedawał żydów Niemcom i zrobił na tym biznes - George Soros. On stoi za Jeffreyem Sachsem i obok Ehrlicha, a za nimi inni pociągają za sznurki. A pacynki skrzeczą śmiertelnym dyszkantem. Nie za wszystkimi teoriami spiskowymi stoi tylko teoria. Niektóre z nich mówią o praktyce, które jest nam pokazywana jako teoria, by w nią nie uwierzyć. Gdzie jest w tym wszystkim Kościół? Jest ćwiartowany, w ciałach abortowanych dzieci. Ćwiartowany rozwodami małżeństw, w okaleczonych ciałach dziewczyn, którym wmówiono, że są chłopakami i okaleczonych chłopakach, którzy uwierzyli w to, że są dziewczynami. Jest w gwałconych chrześcijankach i zatapiany w laharach rozjuszonych imigrantów, ćwiartowaniu jedności przez propagandę synodalności. Jest bezczeszczony w świątyniach, krzyżach, ikonach, a nawet szatach liturgicznych. Hm. Nawet na fasadach kościołów. Tak to się stało na fasadzie kościoła uniwersyteckiego we Freiburgu, gdzie wywieszono baner zatytułowany Maria Vulva, który miał pilotować, w zamiarze autorów, jakąś prowokację kapłaństwa kobiet. I wiemy, że ulicami Gdańska, przeszedł niedawno 5 trójmiejski marsz równości, zorganizowany przez środowisko LGBT, pod hasłem: „miłość może tylko łączyć”. Hasło zmarłego tragicznie prezydenta Gdańska Adamowicza. Uczestnicy szli w procesji, w której niesiono, jak monstrancję, wmalowaną w serce waginę. Również w tym roku, 08 marca, w dzień kobiet, przed argentyńską katedrą w San Miguel de Tucuman doszło do bluźnierczej inscenizacji. Kobieta w stroju Maryi Panny z różańcem na szyi, wraz z 4 feministkami, które na głowach miały nakrycia przypominające waginy, dokonały inscenizacji krwawej aborcji Dzieciątka Jezus. Wprost z łona na ulicę, w strugach cieczy przypominającej krew. A więc kobieta jest ćwiartowana na naszych ulicach, bezczeszczona, wykpiona, przy entuzjazmie licznych, homoseksualnych tłumów. Gibea. Dosłownie na naszych oczach dzieje się to co w Gibea, a nawet gorsze rzeczy. Od lat 60-tych, kiedy utowarowienie kobiecego ciała rozlało się laharami, zalewając cały świat, do dziś wulkan ohydy rozlał swoje lawy we wszystkie zakątki świata. Szkoda, że mało kto przejął się słowami Giorgio Agambena, który ze smutkiem napisał, że ciało ludzkie w naszych czasach nie przypomina już Boga, ani zwierzęcia. Pisał on: „Nigdy wcześniej ciało ludzkie, zwłaszcza kobiece, nie było obiektem tak potwornych manipulacji. Nigdy wcześniej nie było do tego stopnia dogłębnie kształtowane przez techniki marketingowe i produkcję towarową. Niezgłębionym różnicom seksualnym kłam zadało ciało transseksualne. Nieprzeniknioną obcość jednostkowej fizis zniósł proces spektakularnej mediatyzacji. Śmiertelność ciała organicznego zakwestionowała swobodna wymiana z rynkowym ciałem bez organów. Intymność życia erotycznego obnażyła zaś pornografia.” Ciała są zbezczeszczone. I usiłuje się bezcześcić nawet Ciała Niepokalane, Jezusa i Maryi. Ale grzech jak kamień, wyrzucony w górę, by zranić niebo, spada na ziemię i to dokładnie w to miejsce, z którego został wyrzucony. W Prawie Mojżesza, przestępstwa, które były karane kamienowaniem to: bluźnierstwo, kult innych bogów, kult molocha, któremu składano ofiary z dzieci, wywoływanie duchów, magia i wróżby, pogwałcenie szabatu, zawłaszczenie przedmiotów z cherem, cudzołóstwo, synowskie nieposłuszeństwo, pobodzenie przez wołu mężczyzny lub kobiety tak, że ponieśli śmierć, i homoseksualizm. Bo napisano: „Jeżeli mężczyzna obcuje z mężczyzną tak jak obcuje się z kobietą, obaj popełnili obrzydliwość. Muszą ponieść śmierć. Swojej krwi wylanej podczas ukamienowania sami są winni.” Ten cytat nie jest z Biblii Tysiąclecia, ale z tłumaczenia z języka hebrajskiego dokonanego przez fundację Pardes. Skoro na naszej planecie bezcześci się nie tylko ludzkie ciało, ale nawet próbuje się bezcześcić ciała najświętszych osób, jak np. na okładce Charlie Hebdo, gdzie widniał Chrystus ukrzyżowany z męskimi genitaliami na czole, jak z pieczęcią ohydy, to doprawdy ktoś inny niż ludzie może dokonać wyrok na bluźniercach. A karą za bluźnierstwo było ukamienowanie. Otwieram więc księgę wyroków Boga i czytam, z Apokalipsy: „I piąty anioł zatrąbił: i ujrzałem gwiazdę, która z nieba spadła na ziemię, i dano jej klucz od studni Czeluści. I otworzyła studnię Czeluści, a dym się uniósł ze studni jak dym z wielkiego pieca, i od dymu studni zaćmiło się słońce i powietrze. A z dymu wyszła szarańcza na ziemię, i dano jej moc, jaką mają ziemskie skorpiony. I powiedziano jej, by nie czyniła szkody trawie na ziemi ani żadnej zieleni, ani żadnemu drzewu, lecz tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach.” Ja nie wiem czy dożyję spotkania np. z planetoidą Apophis, kiedy ona się spotka z ziemią za 10 lat. Będzie gdzieś blisko naszej planety 13 kwietnia 2029 r. Być może zresztą tylko minie naszą planetę. Może jednak dojść do zaburzenia orbity Apophisa podczas zbliżenia z ziemią i przejdzie on z grupy Atena do grupy Apolla. Aż się chce doczytać dalej wiersz następny. „Mają nad sobą króla - anioła Czeluści; imię jego po hebrajsku: ABADDON, a w greckim języku ma imię APOLLYON.” Może to tylko zbieg okoliczności. Nie uczyni Bóg źle, ani dobrze. Wszystko to spiskowe teorie. Jutro też jest dzień. Śpijmy dobrze. Ale może będzie inaczej. W najlepszym wypadku Apophis minie ziemię w odległości 38 tys. kilometrów. No chyba, że zrobi krater, z którego wydobędą się jakieś dymy, zasłaniające niebo przez długi czas. A zmiany klimatyczne mogą doprowadzić do wyroju wirusów, których jeszcze nie znaliśmy. Zanim jednak zbliży się do nas Apophis, wcześniej, jeszcze w tym roku 9 września, pojawi się asteroida 2006 QV-89, może się spieszy na wybory jesienne do Polski. Co to będzie? 08 września jest święto narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Leci więc kamień z nieba. A kamień z nieba być może zleci, bo dzieją się na ziemi rzeczy godne ukamienowania. Wszak napisane jest: „Rzekł znowu do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!”. Łk 17 rozdział, początek. I oto właśnie leci sobie asteroid, jeden i drugi. Jutro też jest dzień. Nie uczyni Bóg źle, ani dobrze. Prawda?